Witaj szkoło!

Marzenia się spełniają !

Dopiero teraz wpadłem na ten opis i wspomnienia mi wróciły. W 1993 miałem 21 lat i w tym samym czasie też stopowałem na podobnej trasie. Miałem plecak pełen konserw , chiński namiot , śpiwór z polsportu , jedna mapę na całą Europę , aparat foto typu Smena i 200 dolarów w kieszeni , z czego 100 przywiozłem z powrotem. Jechaliśmy w 8 osób podzieleni na 4 dwuosobowe grupy. Też byliśmy umówieni na określone dni co parzyste godziny. Pierwsze spotkanie w Paryżu , drugie w Pas de la Casa w Andorze , trzecie w Premia de Mar na Costa Brava , czwarte w Cassis koło Marsylii , piąte w Brukseli. Stopa łapaliśmy na ticketowniach lub stacjach benzynowych przy autostradach i nawet niezle nam szło , bo w umówionych miejscach bez problemu sie spotykalismy. Możliwe jest że na Lazurowym Wybrzeżu się widzieliśmy , bo my bylismy tam też w połowie sierpnia. Ech co to były za czasy :))

Podobne "myki", podobne trasy i pewnie podobne hasła na ustach: sie było sie widziało, sie wie! :) :) :) A z tym lazurowym to kto wie? A pamiętasz takie hasło na barierkach ochronnych: Słupsk stolicą Polski?

To prawda trasy robilismy typowe. Ja w sumie 7 albo 8 wakacji tak opędziłem. Potem studia się skończyły i przyszły ciężkie lata tyry... A odnosnie napisów to my wtedy pisalismy; Józef Tkaczuk i czasami nadal piszemy.... Wtedy o dobry pisak było ciężko, sprayem sie pisalo :))