Jest rześki ranek. Z dworca w Kudowie do granicy dojeżdżamy taxi busem. Tu jak zwykle tłok. Sznur aut i kolejka „mrówek” próbujących zrobić jak najwięcej kursów na stronę Czeską. W tym sezonie opłaca się, jak wnioskujemy, szmuglować jajka, bo większość tych co wracają taszczy po kilka wytłoczek. Po przepisowym podstemplowaniu paszportu jesteśmy w Czechach.