Tego poranka przekonałem się na własnej oponie (skórze), że widząc znak "spadające odłamki skalne" niekoniecznie muszę uważać na zagrożenie z góry. W najmniej oczekiwanym momencie, po nocnym desancie z urwiska, ostry odłamek skalny, wielkości pięści Yeti, wylegiwał się na asfalcie. Zabrakło mi dosłownie trzech centymetrów! Potem było juz tylko psssssss..... i zjazd na pobocze. Kapcia zmieniłem na cienką dojazdówkę. Zmianie musiał także ulec ułożony plan. Zamiast wprost na Durmitor musiałem zjechać do Niksić – drugiego co do wielkości miasta Czarnogóry, liczącego 60 tyś. mieszkańców.