W Mostarze zamknęło się moje kółeczko. Teraz tylko ostrożnie, bez mandatu do granicy, a potem… to już jak w domu gdzie zameldowałem sie o 1:00.
Przechwałki zbilansowane:
Przejechałem ok. 1000 km i zniszczyłem jedną oponę :) Pokonałem cztery granice. Byłem w pięknych górach i otarłem się o „orientalny wschód” choć za nim był zachód. Zrobiłem ponad 600 zdjęć, kupiłem kolejne miniaturki do kolekcji, miód z pszczoły i wielkiego arbuza. Wpadłem do tego „kotła” by choć przez 33 godziny poczuć jego smak!