Wszystko jest dobrze kiedy o poniższych historiach się słucha lub czyta.

18.listopad 2012
Wszystko jest dobrze kiedy o poniższych historiach się słucha lub czyta. Niestety czasem się to przytrafi. I tak w mojej trzydziestoosobowej grupie podróżującej do Gwatemali (3 przesiadki) zgubiły się trzy bagaże. W podróży do Wietnamu zaś dwa. Statystyka jest nieubłagalna. Bagaże giną!

Większość zagubionych bagaży znajduje się w ciągu 48-miu godzin. Niestety, istnieją jednak i takie które giną na zawsze. Informacje na których opierają się poniższe statystyki pochodzą od AEA – Stowarzyszenie Europejskich Linii Lotniczych ( The Association of European Airlines ), która skupia 36-ciu przewoźników lotniczych zarejestrowanych na terenie Unii Europejskiej i zawierają dane od stycznia 2008 do marca 2009r. Największe linie zapodziały nam najwięcej bagaży: bmi – przejęte w 2012 roku przez British Airways (14,5 na 1000 pasażerów), KLM (20,1 na 1000 pasażerów), TAP Portugal (19,9 na 1000 pasażerów), Alitalia (19,6 na 1000 pasażerów), British Airways (18,9 na 1000 pasażerów), Air France (16,9 na 1000 pasażerów). Przewoźnik naszych sąsiadów - Lufthansa znajduje się na miejscu dziewiątym ( 12,9 zagubionych sztuk bagażu na 1000 przewożonych sztuk ). Nasz LOT znajduje się na dalekiej pozycji tego zestawienia co oznacza, że mamy dokładnie do czynienia z 10,7 zagubionych bagaży na 1000 szt. Ostatnie a zarazem najlepsze wyniki otrzymał Turkish Airlines i Aerosvit (obie średnio 4,4) oraz Air Malta (średnio 4,5). Ważną jest również informacja, że w Europie na dwa tysiące sztuk bagażu jedna sztuka bagażu ginie na zawsze. Dane za (wakacje-porady.pl i pasażer.com)

Wraz ze znajomymi mieliśmy zawsze to szczęście, że wszystkie zagubione bagaże prędzej czy później odnajdywały się dostarczane po kilku dniach swoim właścicielom. Najświeższa (przedostatnia jak się wkrótce okazało) moja historia z zagubiony bagażem, to historia pary Duńczyków, którzy lecieli z Kopenhagi przez Wiedeń do Szarm el-Szejk. Ich bagaże zniknęły w Wiedniu i po dwóch dniach trafiły do Szarm. Cóż z tego jak ich właściciele byli już dawno na pokładzie statku. Duńczycy codziennie w innym porcie, a bagaż uparcie w Szarm. Po tygodniu rejsu, gdy przybyli z powrotem do Szarm główny bagaż był gotowy do podróży powrotnej do domu. Szkoda mi ich było. Pomyślałem, że trzeba mieć potrójnego pecha: raz by zaginął bagaż, dwa że w drodze do, trzy że podczas zaplanowanego urlopu w pływającym hotelu. Pomyślałem sobie, że gdyby miało mnie to spotkać to wolałbym, aby dopadło mnie to w drodze powrotnej…

Szarm el- Szejk ok. 6.00 AM odprawa bagażowa
- Proszę o nadanie tego bagażu do Berlina – wyklepałem regułkę, by usłyszeć potwierdzenie tego co było dla mnie oczywiste, bo zapisane na bilecie (bilet Szarm-Istambuł-Berlin Tegel). Kątem oka upewniłem się czy właściwa naklejka znalazła się na moim bagażu.
- Na pewno ten bagaż leci do Berlina? – nigdy się nie pytam, ale dziś zapytałem.
- Oczywiście Sir!
Pozostało mi iść na poranną kawę i rogalika.

Komentarze (3)