Jako, że jest już po dwudziestej drugiej (wstawiam ten post 11.02.2018 r.) czas na Zabreh :)
Zabreh to dobrze znana nam miejscowość, ale tylko z … przejazdu i reklamy. Ilekroć jeździliśmy autem na południe, Zabreh zawsze dobrze nam się kojarzył, bo po meczącej trasie Wrocław- Boboszów i dalej, za Zabrehem wpadamy na dwupasmówkę i potem już jest „prosto, szybko i bezpiecznie”. Ale punkt przy Zabrehu miał też w naszym slangu jeszcze inną nazwę, a mianowicie „miejsce tam gdzie jest reklama z pożeraczem parówek”. Ogromny parówkowy smakosz, wymalowany jest na wjeździe od północy, na wielkich betonowych silosach - elewatorach. Ten logotyp wygląda tak: na czerwonym tle ulizany ładnie pan, w garniturze, elegancik pod krawatem, zajada, a właściwie wciąga dwie parówki. I ten napis: ‘Kostelecké uzeniny”. Taka czeska ta reklama, taka śmieszna, znana podobno na świecie jako reklama „Faceta z kiełbasą”, podobno z … podtekstem.
To dzieło to stary poster zakładu przetwórstwa mięsnego założonego w 1917 roku (a więc 100 lat temu), największego w latach 90-tych producenta kiełbas w Czechach.
A więc jesteśmy w Zabrehu, parówkowym miejscu, znanym jeszcze (a może bardziej) za sprawą postaci Jana Eskymo Welzla – „Czecha morawskiej narodowości”, podróżnika, poszukiwacz przygód i gawędziarza. Jego pomnik stoi tuż przy dworcu. - No to piątka Janie, ziomku nasz!