Tarnica 1346 m n.p.m.
Za chwile koniec, koniec przygód z Koroną Gór Polski. Jak zaplanować dziewczynom ten ostatni szczyt? Może zachód słońca? Niestety pogoda burzowa. Na popołudnie zapowiadają dudnienie. Zatem nie ma co czekać. Albo dziś, albo mamy problem. Z Wrocławia na Tarnicę jest jakieś 580 km, a czas mamy tylko dziś. Zatem z Wołosatego startujemy przed południem dobrze znanym mi szlakiem. Tłoczno. Z lewej gdzieś tam dudni. Ok. 14-tej jesteśmy na Przełęczy pod Tarnicą. „Dzień dobry wszystkim, których minąłem i których minę” – rzucam do ponad setki ludzi odpoczywających pod szczytem. Podświadomie czuję napięcie spowodowane końcem naszej pięknej przygody. Dziesięć minut później z odkręconym szampanem odliczam od dwudziestu ośmiu do jednego. Koniec! Mamy Koronę Gór Polski. Na szczycie jest z 200 osób. Przed szczytem zatrzymuje się ogromna, deszczowo-burzowa chmura. Halicz, Rozsypaniec, Opołonek, Pikuj i cała ukraińska strona widoczna, tak na 30 km. Jesteśmy zdobywcami Korony Gór Polski! Jesteśmy starsi o ponad trzy lata, za nami 28 wycieczek, parę tysięcy metrów przewyższeń, mnóstwo wspomnień i przygód. Godziny rozmów i wspólnie spędzonego czasu pośród gór. Chwile piękne i chwile groźne, wesołe i smutne. Za nami Korona Gór Polski….
Ps. Lenka zdobyła KGP w wieku 9 lat, ośmiu miesięcy i 6 dni. Mamie i tacie zajęło to troszkę więcej. :) Podsumowanie wkrótce!