W Wałbrzychu Głównym kupujemy bilet do Wrocławia. Ponieważ nigdy wcześniej nie byliśmy na stacji Wałbrzych Miasto postanawiamy wyskoczyć choć na chwilę i ją obejrzeć, a przy okazji odwiedzić pobliską lodziarnię. Następnie znów wsiadamy w pociąg, by wysiąść z niego na stacji Świebodzice. Tu postanowiliśmy zatrzymać się na obiad. W Świebodzicach dosłownie wyskakuje się z pociągu, bo stacja ma takie niskie perony, a na dodatek jest na zakręcie. Śmiesznie to wygląda, bo pociąg krzywo stoi - niekorzystnie dla wsiadających i wysiadających. A na obiad, no cóż? -a jakże inaczej: pierś z kurczaka, z frytkami i ozdobami czyli dobrze znany Smażeny kureci riżek z hranolkami a oblohą. Jakoś Lenka nie może rozstać się z czeskim menu. A w ogóle to siedzimy pod parasolem Krakonoš pivo z hor. Przypadek?