I tak znaleźliśmy się nieopodal szlabanu z Polską. Teraz zostało nam tylko wrócić do naszego świata. Przemknąć przez bramkę, bez kolejki jako "lepsi" obywatele Europy. Zanim wejdziemy do Polski przechodzimy kontrolę graniczną. I znów pytanie: co ma Pan w plecaku? – odpowiadam z uśmiechem, jak ostatnio celnikowi ukraińskiemu: brudne gacie. Polska celniczka się nie śmieje, i mówi: „to zobaczymy, proszę otworzyć”. Nie żartowałem, pierwsze co wypadły to używane gacie i para niezbyt czystych skarpet. Jesteśmy po odprawie. Nawet z tej Ukrainy nie wziąłem flaszki, papierosów, a o kanistrze paliwa nie wspomnę. No bo i po co? Mam piękne wspomnienia, w głowie obrazy, myśli, spostrzeżenia po stokroć cenniejsze. Ze mną idzie Lenka i pyta? – tato po co ta Pani zaglądała do naszego plecaka? Przecież tam są same brudy - Chciała nam zrobić pranie, ale odmówiłem – odparłem z uśmiechem.
I tak dotarliśmy do Polski, chwilę później do Przemyśla na nocleg w hotelu Europejskim. Potem postaliśmy z godzinę w kasie za biletami na pociąg do Wrocławia i zjedliśmy kolację w blasku latarń pobliskiej starówki.
Ps. Jako że piszę to w Wielkanoc 2019 roku - najlepszego dla Was od nas :) :) :)