Jest takie miejsce w Borach Dolnośląskich co się zwie pustynią i tak też wygląda. Pośród lasów, pośród wrzosowisk, karłowatych sosen, mchów i porostów rozciąga się piaszczysta wydma. Jej piaski liczą sobie minimum jakieś 15 tyś. lat, a więc pamiętające okres zlodowacenia i czasy mamutów włochatych. Ten piaszczysty teren swój dzisiejszy wygląd zawdzięcza w dużej mierze stacjonującej w pobliżu armii radzieckiej. Ta uczyniła sobie z tego terenu ćwiczebną tarczę. Rakiety, pociski artyleryjskie czy zrzucane przez lotnictwo bomby skutecznie przekopały teren i przyczyniły się do obecnego wyglądu Pustyni Kozłowskiej. Ziarna piasku niesione przez wiatry przykryły nieodległą przeszłość, a sama pustynia stanowi dziś niezwykłą osobliwość przyrodniczą. Dziś o to miejsce skutecznie upomina się wdzierająca się okoliczna flora. Jednak przy odrobinie fantazji można poczuć się tu jak w Afryce, szczególnie w upalne dni. Dodam, że topograficznie jest to trudny teren, przynajmniej do pokonania rowerem. Większość dróg jest piaszczystych, takich kurzawkowych co zmusza do częstego zsiadanie z roweru. Ponadto las od zachodniej strony jest szczelnie ogrodzony i aby dostać się do niego trzeba troszkę pokluczyć. Wszystko to zajęło nam troszkę czasu, by cieszyć się tą nową, ciekawą miejscówką.
Gdzie? – Oczywiście na Dolnym Śląsku, przy tracie 297 (Bolesławiec – Szprotawa), na wschód od wsi Kozłów. Dobrym pomysłem może okazać się start z Leszna Górnego (opcja kolejowa). Można także dojechać od wsi Trzebień lecz mimo dobrej początkowej drogi końcówka może okazać się trudna za sprawą morza piasków. Cała nasza dzisiejsza, krótka wycieczka to niecałe 20 km trasą: Trzebień – Pustynia Kozłowska – Kozłów – Trzebień.
Jak zawsze zapraszam do odwiedzin:
Rowerem przez pustynię