Droga od granicy z Czarnogórą nie jest najlepsza. Jest na tyle wąska i dziurawa, że można zapomnieć o wyprzedzeniu. Tak więc powoli, wlekąc się za albańską, rozklekotaną furgonetką docieram do znanej mi z wczoraj stacji benzynowej leżącej tuż za mostem na rzece Drina. Szybkie tankowanie i szybka decyzja: powinienem jeszcze spokojnie zdążyć wpaść do Sarajewa.