Trochę z rozpędu przejeżdżamy właściwy zjazd z autostrady do portu nadkładając nieco drogi, by wreszcie oddać kluczyki parkingowym i przejść już bez bagaży do terminalu odpraw. Wszystko jest znakomicie zorganizowane. O bagaż juz nie musimy się martwić. Wprost z auta ma trafić do naszych kajut. Ok. 15 jesteśmy na pokładzie statku. Jeszcze chwila i wypływamy. Czas poznać naszego olbrzyma, na którym przyjdzie spędzić nam najbliższy tydzień. Jesteśmy na szóstym pokładzie odznaczonym jako Caravaggio w jednej z 1358 kabin. Do dyspozycji mamy 4 restauracje i jedenaście barów, sześć jacuzzi i cztery baseny, teatr i inne przyjemności. Teraz najważniejszą rzeczą jest zapamiętać co i gdzie się znajduje w tym pływającym hotelu. Nie jest to proste! Mimo starań kilkakrotnie zdarzy mi się nieco błądzić po długich korytarzach w poszukiwaniu naszej kabiny numer 6353.
Wypływamy o 17. Równo o tej godzinie rozpoczynają się obowiązkowe manewry ratunkowe. Wszyscy pasażerowie muszą być przeszkoleni na wypadek sytuacji z ...Titanica. W kierunku czwartego pokładu (Michaelangelo) zmierzają zatem nowi uczestnicy w kamizelkach ratunkowych. Lenka, mały pasażer też ma swoją kamizelkę. Maszeruje dzielnie na właściwe miejsce przed wejściem do szalupy ratunkowej. Wzbudza powszechne zainteresowanie szczególnie kiedy dmucha w gwizdek.