Po nieco rozluźniającej wizycie w Palermo czas na troszkę adrenaliny. Zatem dziś szybko wymeldowuję się z Costy i pędem do najbliższej wypożyczalni samochodów. Chwilę póżniej staje się użytkownikiem niebieskiego Fiata Panda i po załatwieniu formalności pędzę już na północ wyspy. Cel jest prosty: Nuraxi Su di Barumini. To najlepiej zachowane kamienne pozostałości wież na Sardynii. Nuraghi, zostały zbudowane między XVI a XI w p.n.e. i stanowią najważniejszy zabytek starej cywilizacji zamieszkującej Sardynię. Pochodzenie megalitycznych budowli nie jest do końca wyjaśnione. Archeolodzy typują, iż kompleks był wykorzystywany jako religijna świątynia lub jako twierdza wojskowa. Wokół zaś z czasem pojawiły się zabudowania mieszkalne. Zanim jednak było mi udostępnione pobieganie po kompleksie musiałem wysłuchać 15 minutowej pogadanki po włosku (zwiedzanie z przewodnikiem), a czas płynął…. Wreszcie zniecierpliwiony z uśmiechem poprosiłem przewodniczkę o czas wolny i indywidualne zagłębienie się w rumowisku. O niech pan poczeka! – teraz opowiem to panu wszystko po angielsku. Dziękuję miła Pani. Ja w porcie mam statek i muszę szybciutko, szybciutko…. a kompleks jest ciekawy. I tak udało mi się urwać z czteroosobowej grupy zwiedzających i zanurzyć się w kamienie.
Pożegnawszy Nuraxi pokręciłem się jeszcze po sennym Barumini i postanowiłem ruszyć jeszcze nieco na północ tak by wrócić do Cagliari inną drogą, a przy okazji poznać nieco wyspę. I tak śmignąłem przez kwitnące zbocza usiane migdałowcami, rozpędziłem kilka stad owiec, zerknąłem na najwyższy, pokryty śniegiem szczyt wyspy i spokojnie wróciłem do portu. Zostało mi jeszcze troszkę czasu na znalezienie stoiska z kwiatami. Dziś walentynki, a wiec i w Cagliari na każdym rogu jest czerwono od miłosnych zakupów.
Kapitan dziś zaskoczył Panie. Podczas kolacji na każdym stoliku w miejscu gdzie siedzą Wenusjanki leżała piękna czerwona róża. Ponadto każda z Pan dostała miłosny deser w kształcie serca. Ech Paolo….. masz fantazję i gest !
Fiat Panda – 60 euro, limit kilometrów 250. Zmieściłem się: przejechałem 210.
A Lenka podobno :) została wepchnieta przez Porta dei Leoni do Bastione di Saint Remy.... Brawa dla Mamy!!!