Ludzie zazwyczaj spędzają tu 4 godziny, nam zeszło sześć i to było zbyt mało bo… na pięciu piętrach było tyle atrakcji. Nowoczesne centrum nauki IQLANDIA z planetarium i interaktywnymi eksponatami pochłonęło nas bezgranicznie. Taka podróż przez historię ziemi, przez ludzkie ciało, przez zjawiska przyrodnicze, fizykę, nanotechnikę i kosmos. Tu można dotknąć, tam uczestniczyć, to poczuć, w tym wziąć udział. Tu trzęsienie ziemi, tu humanoid, tam pokaz dźwięku i ognia, a tu możesz zamknąć się w bańce mydlanej. Rewelacja! Nawet nie wiem jak szybko zleciał nam czas i zastała nas 19-sta, czas zamykać. Nawet nie wiem kto się bawił lepiej: ja czy Lenka? Potem przeszliśmy się jeszcze wzdłuż Nysy Łużyckiej, przez znany nam już rynek, by posiedzieć na słynnym przystanku Davida Cernego, pod stołem w towarzystwie puszki fasolki, serdelków i musztardy.
Dziś wieczorem w rynku usadowiła się orkiestra, o razem z nią śpiewaczka operowa. I zrobiło się jak w Wiedniu podczas słynnego koncertu noworocznego. No potańczyć to raczej się nie udało, jednak wracając trafiliśmy na potupajke na wolnym powietrzu. Chyba jednak było już zbyt późno i byliśmy zbyt zmęczeni, by dać się wciągnąć do zabawy. Pozostało nam już tylko iść spać.
------------------
bilety ekspozycje plus planetarium: dospely - 11,5 euro detsky - 7 euro
większość opisów po polsku, w planetarium słuchawki i narracja po polsku, czyli prawie jak w domu.
-----------------
Rano, zaraz po śniadaniu, postanowiliśmy przejść się na spacer wzdłuż pobliskiego zoo i ogrodu botanicznego. Pogoda nie nastrajała i ustaliliśmy, że odpuścimy to z czego słynie nasze miasto, a skupimy się na tym czego w nim nie ma. Po drodze na dworzec odwiedziliśmy jeszcze bardzo realistyczny Park Dinozaurów znajdujący się na kilku piętrach.. w jednej z galerii handlowych. Jedni maja kina z 10-cioma salami, a Liberec ma Park Dinozaurów. Dziś sobota. Czeka nas dalsza podróż do fajnej bazy wypadowej w… ale o tym następnym razem.