„W Nachodzie nas już dobrze znają” tak przynajmniej twierdzi pani recepcjonistka z hotelu „U Beranka” mieszczącego się w samym centrum miasta. No tak muszą nas znać, bo przecież zatrzymaliśmy się tu rok temu i byliśmy jedynymi dziwakami bez auta z plecakami. No to czujemy się jak u siebie. Resztę popołudnia spędźmy- ku uciesze Lenki- na lodach i na pobliskim placu zabaw. Jest światowo: obiekt powstał z unijnej dotacji, a na skwerze słyszę jak dwójka dzieciaków porozumiewa się między sobą po angielsku. Można by rzec, że razem z Lenką to „prawdziwi beneficjenci” tej inwestycji. I taką beztroską kończy się nasz kolejny dłuuuugi dzień.