To nasze drugie takie wakacje, kolejowa włóczęga wokół Sudetów. Możliwa dzięki przywracaniu zamkniętych linii kolejowych po polskiej stronie, bo jeśli chodzi o sąsiadów to: Czesi mają najbardziej "gęstą" sieć kolejową w Europie, a przy tym sprawną! Takie stacyjkowo - kolejkowo w skali 1:1 w którym możemy brać udział. Bez pendolino, pięknych dworców z nieczynnymi toaletami, ale za to Herbertem, Orinem, Piszczałką. Bez spóźnienia, prawie wszędzie i z prawdziwym zawiadowcą stacji! Z małych stacyjek, pośród pagórków, wzdłuż rzek, miast i miasteczek. Tu nadal, wjeżdżający na stacje pociąg, wita i żegna podniesionym lizakiem zawiadowca stacji. Wychodzi z domku, zakłada czapkę kolejarską, czasem pręży pierś i podnosi kolejarski lizak. Tu nadal zdarza się, że listy przewozi się pociągiem. Czasem skład to kilka wagonów takich z przedziałami (trasa Zabreh - Jesenik), czasem tylko jeden mały, krótki wagonik (Kuncice nad Labem– Vrchlabi).
O jak to chodzi? Ano tak dla przykładu: ze stacji Teplice Skaly odjeżdżamy o 17.26 do stacji Teplice nad Metují (niecałe 2 tyś. mieszkańców) skąd za sześć minut mamy odjazd do Nachodu. Na stacji Teplice stoimy sześć minut i w tym czasie odjeżdżają trzy różne pociągi do: Broumova (8 tyś. mieszkańców), Starkoča (300 osób (!) i Trutnova (31 tyś. mieszkańców). Nieźle chodzi to stacyjkowo!
Ps.
Uważaj na drzemkę w pociągu! Możesz przespać swoją stację i.... prawie jak Holandia.