Jest sobotnie przedpołudnie. Od czterech godzin przeszliśmy jakieś 10 km. Nic się nie zatrzymuje. Jakieś fatalne miejsce. Aut jest dużo, ale cóż z tego jak musimy maszerować. W końcu jest! Gość pokazuje nam na mapie, że jedzie w kierunku Chambery. Wjeżdżamy w Alpy. Piękne okolice, pniemy się w górę, przejeżdżamy tunel i zatrzymujemy. Z parkingu roztacza się widok na śliczne Jezioro Bourget. Po fatalnym poranku ten stop wynagradza nam czekanie. Alpejska, samochodowa wycieczka, rozkłada nas widokami na mijane okolice i strome szczyty. Nie spodziewałem się, że dotrę w te okolice. A wszystko dlatego, że zdecydowaliśmy się ominąć Lion w obawie, że utkniemy w dużym mieście.