Z tą autostradą to była dobra rada. Szybko złapaliśmy stopa do Avignon, a nawet dalej. Chyba wzbudzamy zaufanie, bo Patric zabrał nas do swojego mieszkania w centrum tego interesującego na pierwszy rzut oka miasta. Zrobił kawę, pokazał CD z ogromną kolekcją płyt i kazał czekać jakąś godzinę. Oznajmił, że chce odwiedzić mamę, a potem jedzie do Aix-en-Provence po dziewczynę i podrzuci nas do Cavalione, bo to przecież po drodze. Trochę zdziwił się gdy wchodziliśmy do jego mieszkania staropolskim zwyczajem zdjęliśmy buty zostawiając je w przedpokoju.