Jest 16.30. Jesteśmy jakieś 70 km przed Marsylią w Cavaillone. O 18 meldujemy się na dworcu kolejowym w nadziej spotkania pozostałej dwójki. Niestety, najwyraźniej mieli mniej szczęścia i pierwszy etap to my pokonaliśmy szybciej. Czekając na kumpli spoglądam na popołudniową ulicę tego leniwego miasteczka. W pobliskim parku grupa starszych jegomości rozgrywa kolejne partyjki w metalowe kulki głośno przy tym komentując kolejne rzuty.