Dzisiaj pokonaliśmy kolejne 300 km. Jestem z 40 km od austriackiej granicy. Po drodze rozgadany Włoch postawił nam piwo na jednym z przystanków. Znów wjechaliśmy w Alpy. Pogoda zmienia się bardzo szybko. Jest zimno i momentami pada. Gdy się przejaśnia towarzyszą nam wspaniałe widoki. Wieczór spędzamy rozbijając namiot w lesie nieopodal pobliskiego parkingu. Rozpalamy ognisko, by się zagrzać i podgrzać konserwy. Kończą nam się zapasy, a i z lirami już krucho. Tysiące lirów w kieszeni, a niewiele kupić można. Gdy tak patrzę w te ciepłe płomienie to nachodzi mnie refleksja: kilka dni temu wieczorami towarzyszył nam szum morza i cykady, a dziś to szum lasu i wrzaski jakiś nocnych ptaków. I jest zimno. Brrrry!