Późno opuściliśmy nasze obozowisko. Wszak niedziela. Próbowaliśmy złapać cokolwiek jednak nikt i nic nie chciało się dziś zatrzymać. Postanowiliśmy pokonać ostatni odcinek pieszo. I tak z Cham do Furt im Wald przeszedłem na piechotę. Jakieś 20 km. Tuż przed granicą podwiózł nas gościu który miał nr 29 i swoisty rekord podwózki: całe 5 km! Po tych 20 km na piechotę te 5 miało jednak niezwykłą wagę. Po dziś dzień czuję zapach tego WW Golfa. O 18.45 opuściliśmy Niemcy i pierwsze co udaliśmy się do porządnej czeskiej gospody na knedle i piwo. To mój pierwszy prawdziwie ciepły posiłek od trzech tygodni. Wieczorem, gdy już rozbiliśmy namiot otworzyłem ostatnią konserwę z Polski.