Z lotniska, do wybranej wcześniej na chybił trafił Albufeiry jedziemy z „Obrigadą”, który nerwowo kręci pokrętłem radia tak, by trafić w muzykę, która będzie na tyle neutralna, że będzie podobać się wszystkim pasażerom busa lub sprowokuje zamierzoną przez kierowcę rozmowę. Chwilę potem pyta standardowym tzw. „by zagaić”, znanym mi z podróży autostopem, rokującym na dalszą rozmowę zwrotem:
- Du you like musik?
- Oczywiście –odparłem z uśmiechem.
No to dał na full, jednocześnie informując nas, że teraz leci niejaki Bob coś tam, coś tam, który w nadchodzący poniedziałek będzie koncertował w Albufeirze.
- Świetnie -odpowiada z uśmiechem Marzenka. Ale po chwili pyta mnie ze zdziwieniem: czy znam tego śpiewającego gościa?
- Nie -odparłem – Ale to pewnie jakaś ichni portugalski „Piasek” (Andrzej Piaseczny) więc pewnie dlatego „Obrigada” jest tak bardzo poruszony jego zbliżającym się koncertowaniem.
Po 30 min jazdy autostradą w rytmach źle ocenionego -jak się później okazało- przez nas niejakiego „portugalskiego Piaska”, jedziemy przez wąskie uliczki Albufeiry, na których daje się zaobserwować pośród mieszkańców znak, że weekend już w pełni. Bardzo charakterystyczny, rzucający mi się w oczy obrazek to malutki ceramiczny piecyk rozstawiony przed białym, małym domkiem, na którym smażą się dość duże rybki. Przełykam ze smakiem ślinkę tym bardziej, że wysiadając z auta pod drzwiami hotelu Baltum do mych nozdrzy dociera ich specyficzny zapach. Odtąd zawsze będzie kojarzył mi się z Portugalią – zapach grillowanych sardynek!
Jesteśmy w samym centrum miasteczka, które stopniowo zaczyna gęstnieć pod napływem spacerujących popołudniowych turystów. Do szerokiej plaży Praia de Barcos mamy niespełna 100 metrów, a wszystkie uciechy nocnych eskapad pod samym nosem. W nadchodzących dniach, spoglądając z małego, hotelowego balkonu mogę bacznie obserwować wszystko co dzieje się w mojej okolicy. Codzienne rozkładanie i składanie przez ulicznych handlarzy swoich straganów, wędrujących do i z plaży turystów oraz codzienne życie mieszkańców, którzy bardzo interesująco zagospodarowali dachy swoich białych domków.