Geoblog.pl    sestian    Podróże    Południowo-zachodnia Portugalia, Hiszpania, Gibraltar, Ceuta - 2007    O Fim do Mundo -koniec świata!
Zwiń mapę
2007
13
sie

O Fim do Mundo -koniec świata!

 
Portugal
Portugal, Cabo de São Vicente
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3215 km
 
- Wstawaj Marzenko masz dzisiaj urodziny – zabieram Cię na koniec świata! W mym głosie przebijała energia. Po plażowej niedzieli ruszaliśmy nareszcie w teren.

Jeszcze tylko szybkie, wzbudzające moje codzienne uśmieszki swą obfitością i monotonią kontynentalne śniadanko i odbieram z hotelowej recepcji kluczyki do wypożyczonego Fiata Grande Punto, który będzie nas woził po okolicy. Chwilę później wyruszmy.
Po dwugodzinnej jeździe wzdłuż południowego wybrzeża Algarve, droga nasza stopniowo staje się coraz gorsza. Znikają zabudowania, zanika i tak skąpa o tej porze roku roślinność. Pojawia się za to płaska równina. Z każdą chwilą czuje się, że zbliżamy się do miejsca, które człowiek starał się zawsze omijać, ale pozostawiał po swojej obecności ślady. Jest coraz bardziej pusto i odludnie. Droga którą jedziemy na najbardziej wysunięty na południowy zachód punkt kontynentalnej Europy przypomina chłostaną wichrami bezkresną prostą, zmierzającą ku linii horyzontu. Miejsce to musiało silnie oddziaływać na przybywających tu ludzi przypominając im o żywiole nieprzychylnej, otaczającej cypel natury. Zapewne dawnym przybyszom widzącym rozbijające się o klify kilkudziesięciometrowe fale rozszalałego oceanu, instynkt i ówczesna znajomość świata kazały z należną pokorą i lękiem spoglądać na ten skrawek lądu. Uczucia potęgowała jeszcze z pewnością nazwa: O Fim do Mundo -koniec świata. Dlatego to właśnie tu -jak głosi legenda- średniowieczni wyznawcy kultu Św. Wincentego pochowali swojego patrona w tajemnicy przed okupującymi te tereny Maurami. Nad spokojem świętego czuwały nieprzerwanie święte kruki, które towarzyszyły relikwiom przewiezionym w późniejszych czasach okrętem do Lizbony. Tam też ostatecznie spoczął dzisiejszy patron win i winiarzy.
Mimo, że na niebie nie ma żadnej chmurki, a słońce zdaje się prażyć sierpniową mocą ubieramy ciepłe rzeczny na długi rękaw. Zachodni wiatr, który lekko wieje znad bezkresnego oceanu jest bardzo chłodny. Nie przeszkadza nam to jednak balansować na krawędziach stromego półwyspu odkrywając jego uroki: a to walczące z przeciwnościami nieprzychylnej natury karłowate rośliny, a to leżące muszle, które wyrzucił na wysokie klify szalejący w sztormach ocean. Znajdujemy też odciśnięte skamieleny. Włócząc się bez celu spoglądamy na stromą, sąsiadującą z półwyspem, skalistą wysepkę zamieszkałą przez liczne ptaki. Prawdziwy koniec świata!
A cywilizacja? - Na samym końcu cypla wznosi się latarnia morska, której światła widać podobno z odległości 90 km. To jedna z najsilniej świecących latarni w Europie. Jest tu także obszerny parking i kilka straganów na których można kupić min. ciepłe wełniane skarpety.
Zanim dojedziemy do Sagres zatrzymujemy się jeszcze by pospacerować po Fortaleza de Beliche –ruinach fortu, którego początki sięgają XIV wieku. Strzegł on łowiących na bogatych w dorsze i sardynki wodach rybaków zanim nie zaczął popadać w ruinę po trzęsieniu ziemi z 1755 roku.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
sestian
Sebastian M
zwiedził 19.5% świata (39 państw)
Zasoby: 516 wpisów516 836 komentarzy836 1332 zdjęcia1332 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
24.05.2020 - 29.12.2020
 
 
25.07.2018 - 01.08.2018