Idąc z hotelu Grand Bay niewielkie Kolimvari do jego rogatek można przejść nie zatrzymując się nigdzie w pół godziny. Myliłby się ten, kto twierdzi, że nic się tu nie dzieje. W samym, zdominowanym przez mężczyzn Kefenionie spędzić można pół dnia, dokonując bacznych obserwacji i trafnych komentarzy. I nie są to plotki! To polityka.
Odwiedzając po raz kolejny miejscowe sklepiki, po kilku dniach dobrze znamy ich właścicieli i pracowników. Ci rozpoznając nas uśmiechają się jak do znajomych. Podczas takich wyjść zawsze jest coś do kupienia (woda, owoce) lub do przymierzenia (klapki, okulary słoneczne czy odlotowy kapelusz). Warto wpaść choć na chwilę do portu, bo tam zawsze coś się dzieje. Albo ktoś przypłynął, albo odpłynął. O! pojawiła się nowa łódź. A ten rybak znów sprzedał swój połów temu gościowi. Pewnie kupujący jest właścicielem restauracji, bo po co mu tyle ryb? Myli się ten kto stwierdziłby, że w takim małym miasteczku to nie ma co robić. Wystarczy usiąść w dobrym do obserwacji miejscu i rozejrzeć się wokół. W swoistej pozornej monotonii czas nabiera innego wymiaru, a to co uda nam sie zaobserwować jest pełne smaku otaczającej nas teraźniejszości.