Rano czeka na nas pyszne śniadanie. Pani Iza od godziny czwartej jest już w piekarni. Pozostaje nam tylko pozostawić kartkę z podziękowaniem i schowanie klucza w umówione miejsce. Jedziemy dalej. Znów poszukujemy kantoru celem wymiany niepotrzebnych nam już 100 koron słowackich (!!!), by wyjechać metrem z Wiednia. Po drodze zahaczamy o Schonbrunn, bo nie sposób ominąć go nie wiedząc, kiedy znów przyjdzie nam okazja zwiedzania Wiednia. Kilka fotek i ….na rogatki miasta. Kierunek Graz. Troszkę postaliśmy, ale trafił się jakiś Merol. Jest ok.