Geoblog.pl    sestian    Podróże    Jak zdobywałem "dziki zachód" - Trzeci autostop. Austria, Włochy 1995    Cel drugi - nieplanowany bonus od losu.
Zwiń mapę
1995
20
sie

Cel drugi - nieplanowany bonus od losu.

 
Włochy
Włochy, Napoli
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1542 km
 
A więc witaj Napoli. Trzeba budzić Berniego, bo leży wyciągnięty jak kłoda i chrapie. Stan kasy: 130 tyś lirów na dwóch. Morale – wysokie. Więc heja zobaczyć to co można za friko. Idziemy do Castel Nuovo, taki fajny średniowieczny zamek – razi mnie trochę w oczy więc kupuję sobie słoneczne okularki. Gość w pierwszej wersji chciał za nie 25 tyś. lirów ale poszły za 5 tysi. Ale przecena! A w ogóle to łazi za nami gość i cały czas chce nam opchnąć jakieś zegarki. Początkowo chciał 50 tysi, a już zjechał do 20. Pewnie zegarki są z jakiejś wystawki. I tak się kręcimy. Fajka tu fajka tam. Zabytków dużo, a fajek coraz mniej. W końcu przez taką typowo neapolitańską dzielnicę gdzie wszystko się dzieje na ulicy, uderzamy na wzgórze San Martino. Po drodze w przydomowych sklepikach robimy skromne zakupy – chleb, owoce, coś do picia. W końcu dotarliśmy na szczyt. Tyle szliśmy, kręciliśmy błądziliśmy, a tu nic. Gdzie chcesz wejść wszędzie trzeba płacić. Fakt, że jest stamtąd fajny widoczek na cały Neapol z Wezuwiuszem w komplecie, ale 3 godziny, które poświęciliśmy na tę wycieczkę mogliśmy spędzić lepiej. Nie byliśmy książkowo przygotowani na Neapol. I tak zmęczeni wróciliśmy z powrotem na promenadę skąd widać wyspę Capri. Tu jest sympatyczne, wieje rześki wiaterek, pełno fajnych dziewczyn się kręci. Jak przechodzi obok mnie setna to wyciągam wnioski: neapolitanki są nieco … przymakaronione.
I tak minął nam neapolitański dzień. Była dwudziesta jak wróciliśmy do naszego hotelu po bagaże. Boy hotelowy wydał nam je grzecznie, a my uregulowaliśmy rachunek dając sute napiwki. Wsiedliśmy do swojego royca (każdy ma swojego) i wyjechaliśmy z Napoli, miasta wielkich możliwości – patrz kariera Saphia Loren.

Neapol. To szalone miasto! Tu można zobaczyć prawdziwe, zwariowane i dziwne momentami życie ludzi z południowych Włoch. Daleko im do podobieństwa z dobrze poukładanymi ludźmi z północy typu Mediolan. Wszystko tu dzieje się tak jak kto chce, bez konwenansów. Tylu porozbijanych aut jeszcze nie widziałem. Prawie każdy jest gdzieś puknięty. Wybite światła, pogięte zderzaki, potłuczone szyby. To wszystko nie przeszkadza by jeździć. Dla porównania rysy w Mediolanie są nie do pomyślenia. A jak się tu jeździ? A no na czerwonym świetle, klaksonie, i jak kto chce. Ulice brukowane, pełno śmieci, i masa hałasu. Wszędzie dużo ludzi, krzyku – taki jest Neapol. Bardzo życzliwy i mimo wszędobylskich śmieci przyjemny. Dzieje się tu wiele i w szybkim tempie. Niczym na autostopie – to mi się podoba!

Kończymy niedzielę na rogatkach miasta. Nawet nie chce nam się rozbijać namiotu. Jest niezwykle ciepło – 26 stopni. Dlatego dziś do spania wystarczy nam tylko tropik. To była niezwykła niedziela!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
sestian
Sebastian M
zwiedził 19.5% świata (39 państw)
Zasoby: 516 wpisów516 836 komentarzy836 1332 zdjęcia1332 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
24.05.2020 - 29.12.2020
 
 
25.07.2018 - 01.08.2018